poniedziałek, 22 kwietnia 2013

szkoła jest fabryką klonów

  Siedząc wczoraj w kawiarni i popijając kawę czytałam artykuł o tym, że szkoła jest jak więzienie. Jej rolą nie jest edukacja a tworzenie podporządkowanych i nie umiejących myśleć samodzielnie obywateli. Pisałam maturę w 2008 roku i wracając myślami do tamtych lat jestem bliska stuprocentowej zgody z tą tezą. Pisząc wypracowanie na maturze z polskiego miałam w głowie zupełnie inny pomysł na tekst, ale wiedziałam, że może być niezgodny z kluczem. Wyprodukowałam więc jakąś zupełną ściemę, która później okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie miałam szansy aby być doceniona za to co tak naprawdę myślę i jak ubieram to w słowa. Dostałam punkty za to, że wstrzeliłam się w klucz. Jaki to ma sens bo ciężko mi go odnaleźć? W szkole nie możemy być sobą. Musimy idealnie dopasowywać się do pewnych stereotypów, norm i kluczy. Tylko wtedy możemy odnieść jakikolwiek sukces. Będąc sobą, wyłamując się z tłumu zazwyczaj jesteśmy skazani na porażkę.
  Za parę lat mój syn pójdzie do szkoły i pewnie będzie skazany na taką samą drogę. Uświadomiłam sobie wczoraj jak ważna jest tutaj moja rola. Muszę mu pokazać co tak naprawdę jest ważne, czego ma się trzymać i nauczyć, że trzeba walczyć o to, żeby być sobą. Mały człowiek jest jak biała kartka, którą trzeba zapisać. Nie pozwólmy, żeby jakaś banda zabazgrała ją swoimi wymysłami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz