https://www.facebook.com/groups/491050014294401/
Stańmy razem aby walczyć o lepsze dzieciństwo dla naszych pociech!
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
piątek, 26 kwietnia 2013
Piekę serniki jak szalona!
Sadzę też kwiaty w doniczkach, zasypując wszystko dookoła ziemią, sprzątam szafki dowiadując się o milionach skarbów, jakie przede mną skrywały, robię sobie kurację nawilżającą dla mych spracowanych dłoni i namawiam męża na świństwa. Wiosna jednym słowem! :)
Wiem dlaczego kolejny kwiat smutnie umarł w moim domu! Zawsze sprawdźcie jaką wodę lejecie do konewki i czy to przypadkiem nie jest wrzątek...
Wiem dlaczego kolejny kwiat smutnie umarł w moim domu! Zawsze sprawdźcie jaką wodę lejecie do konewki i czy to przypadkiem nie jest wrzątek...
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
szkoła jest fabryką klonów
Siedząc wczoraj w kawiarni i popijając kawę czytałam artykuł o tym, że szkoła jest jak więzienie. Jej rolą nie jest edukacja a tworzenie podporządkowanych i nie umiejących myśleć samodzielnie obywateli. Pisałam maturę w 2008 roku i wracając myślami do tamtych lat jestem bliska stuprocentowej zgody z tą tezą. Pisząc wypracowanie na maturze z polskiego miałam w głowie zupełnie inny pomysł na tekst, ale wiedziałam, że może być niezgodny z kluczem. Wyprodukowałam więc jakąś zupełną ściemę, która później okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie miałam szansy aby być doceniona za to co tak naprawdę myślę i jak ubieram to w słowa. Dostałam punkty za to, że wstrzeliłam się w klucz. Jaki to ma sens bo ciężko mi go odnaleźć? W szkole nie możemy być sobą. Musimy idealnie dopasowywać się do pewnych stereotypów, norm i kluczy. Tylko wtedy możemy odnieść jakikolwiek sukces. Będąc sobą, wyłamując się z tłumu zazwyczaj jesteśmy skazani na porażkę.
Za parę lat mój syn pójdzie do szkoły i pewnie będzie skazany na taką samą drogę. Uświadomiłam sobie wczoraj jak ważna jest tutaj moja rola. Muszę mu pokazać co tak naprawdę jest ważne, czego ma się trzymać i nauczyć, że trzeba walczyć o to, żeby być sobą. Mały człowiek jest jak biała kartka, którą trzeba zapisać. Nie pozwólmy, żeby jakaś banda zabazgrała ją swoimi wymysłami.
Za parę lat mój syn pójdzie do szkoły i pewnie będzie skazany na taką samą drogę. Uświadomiłam sobie wczoraj jak ważna jest tutaj moja rola. Muszę mu pokazać co tak naprawdę jest ważne, czego ma się trzymać i nauczyć, że trzeba walczyć o to, żeby być sobą. Mały człowiek jest jak biała kartka, którą trzeba zapisać. Nie pozwólmy, żeby jakaś banda zabazgrała ją swoimi wymysłami.
piątek, 19 kwietnia 2013
koleżanki, koleżaneczki
Dlaczego wyrażanie zdania o innych kobietach jest zawsze tak dziwnie odbierane przez facetów? Podobno oni nigdy nie doszukują się drugiego dna i biorą wszystko takim jakim jest. Nie w tym przypadku. To zawsze wychodzi mniej więcej tak samo: jesteś zazdrosna, mówisz tak bo jej nie lubisz, oj nie przesadzaj, wymyślasz bo masz okres.
Poniosło mnie i powiedziałam po dłuższym podpuszczaniu, że naprawdę nie jestem zazdrosna o koleżankę z pracy bo wydaję mi się, że nie jest atrakcyjna. Przy kości, bez szczególnych zainteresowań- może być fajną kumpelą i tyle. W odpowiedzi usłyszałam właśnie, że muszę być cholernie zazdrosna skoro tak mówię i , że jestem wredna...Cóż rzec? Masz rację, w życiu nie widziałam piękniejszej kobiety,jest super a teraz idź już, dobrze? Jakbym nie miała innych zajęć od rana, przy pięciomiesięcznym maluszku jak rozczulanie się nad urodą dziewcząt z pracy męża...
Chyba lepiej zatrzymać swoje zdanie o innych kobietach dla siebie i trzymać się wersji, że nawet największy pasztet jest super. Tak o, żeby nie wyjść znowu na zazdrośnicę...
A jak tam u Was? Wyrażacie opinię o innych kobietach przy swoich mężczyznach?
Poniosło mnie i powiedziałam po dłuższym podpuszczaniu, że naprawdę nie jestem zazdrosna o koleżankę z pracy bo wydaję mi się, że nie jest atrakcyjna. Przy kości, bez szczególnych zainteresowań- może być fajną kumpelą i tyle. W odpowiedzi usłyszałam właśnie, że muszę być cholernie zazdrosna skoro tak mówię i , że jestem wredna...Cóż rzec? Masz rację, w życiu nie widziałam piękniejszej kobiety,jest super a teraz idź już, dobrze? Jakbym nie miała innych zajęć od rana, przy pięciomiesięcznym maluszku jak rozczulanie się nad urodą dziewcząt z pracy męża...
Chyba lepiej zatrzymać swoje zdanie o innych kobietach dla siebie i trzymać się wersji, że nawet największy pasztet jest super. Tak o, żeby nie wyjść znowu na zazdrośnicę...
A jak tam u Was? Wyrażacie opinię o innych kobietach przy swoich mężczyznach?
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Działaj póki masz siłę przebicia
Moja babcia powiedziała mi kiedyś prawdę starą jak Świat. ,,Jeżeli chcesz coś zmienić w wspólnym życiu to rób to na początku związku, póki facet jeszcze jest zakochany i je Ci z ręki. Później będzie Ci ciężko cokolwiek przeforsować". Jest to jedna z najlepszych rad jaką kiedykolwiek usłyszałam a zarazem mam świadomość, że ciężko się tego trzymać. Przecież na początku wcale nam nie przeszkadza, że facet nie ma dobrej pracy i imprezuje z kumplami co tydzień, także nie dążymy do tego, żeby coś zmienić. Później gdy zakładamy rodzinę, idziemy na swoje i zaczynamy poważne życie, coś przestaje nam odpowiadać. Niestety, często mężczyzna jest już tak ,,ustawiony" i wcale nie zależy mu żeby się zmienić. Ma nas na stałe i nie widzi problemu. Nie przeszkadzało Ci to kiedyś to dlaczego teraz jest źle? Wiem, że to trudne w przypadku kobiet, ale naprawdę warto zastanowić się czego właściwie chcemy i dążyć do tego od początku. Wiecie, póki jesteśmy niezależne, adorowane i w ogóle idealne, a nie potem jako stare, marudne, wiecznie niezadowolone partnerki.
Warto czasami posłuchać rad starszych od nas kobiet. One przeżyły już to wszystko i można uczyć się na ich błędach. Polecam :)
P.S. Czy jest jakiś naprawdę skuteczny sposób na kalafiora na udach? Aj łona daj....
Warto czasami posłuchać rad starszych od nas kobiet. One przeżyły już to wszystko i można uczyć się na ich błędach. Polecam :)
P.S. Czy jest jakiś naprawdę skuteczny sposób na kalafiora na udach? Aj łona daj....
piątek, 12 kwietnia 2013
Po nieprzespanej nocy naczytałam się dziwactw w internecie
Gdzie ja żyję? W Świecie, w którym dla niektórych zwłoki noworodka schowane w zamrażalce to to samo, co zarodki w ciekłym azocie. Dlaczego niektórym tak trudno zająć się po prostu własnym tyłkiem? Jestem pewna, że 3/4 zagorzałych przeciwników in vitro to ludzie, którzy nie mają o tym zielonego pojęcia. Nie spotkali się nigdy bliżej z problemem bezpłodności, ani nie mieli w bliskim otoczeniu ludzi, dla których to było jedyną, ostatnią szansą na posiadanie dziecka. Oczywiście takie coś jak empatia już w ogóle jest im dalekie...
Przecież na taką procedurę ludzie nie decydują się z dnia na dzień. Na pewno jest to poważna decyzja poprzedzona długim czasem przemyśleń, łez i innych, nieudanych prób. Może warto czasami postawić się w czyjejś sytuacji zanim zmiesza się kogoś z błotem?
Przecież na taką procedurę ludzie nie decydują się z dnia na dzień. Na pewno jest to poważna decyzja poprzedzona długim czasem przemyśleń, łez i innych, nieudanych prób. Może warto czasami postawić się w czyjejś sytuacji zanim zmiesza się kogoś z błotem?
środa, 10 kwietnia 2013
Jak pokonać zołzę?
Dostałam ostatnio niezbyt miłego maila od bliskiej mi osoby. Już nie ważne jakiej treści, chodzi o fakt podkurzenia przez typową zołzę. Zniesmaczona zaczęłam produkować swój wywód odpowiadając na każdą jej zgryzotę. Już byłam blisko naciśnięcia ,,wyślij" , kiedy to mąż zatrzymał mi rękę. Powiedział, że jej tylko o to chodzi, żeby mnie denerwować i ona się żywi tym, że ja wkurzona odpiszę jej coś niemiłego. Powód do kłótni gotowy, zabawę czas rozpocząć. Kazał mi napisać w kilku słowach coś bardzo miłego, rzucić kilka komplementów i zakończyć dyskusję. Rzadko słucham się swojego faceta ale w tym przypadku byłam usłuchana do granic możliwości. Wysłałam lukrową wiadomość i co? W odpowiedzi dostałam jeszcze bardziej przesłodzony tekst. Zero docinek, zero spiny, wszyscy zadowoleni a teraz poluzowanie kontaktów.
Morał? Zołzę można pokonać własną dobrocią i ciepłym serduszkiem ;) Aha, mąż czasami ma rację...
Morał? Zołzę można pokonać własną dobrocią i ciepłym serduszkiem ;) Aha, mąż czasami ma rację...
Subskrybuj:
Posty (Atom)